iTest: AquaGlobs


Można śmiało powiedzieć, że w App Store pojawił się nowy gatunek gier. Aplikacji określanych mianem „drawing game”. Po naszemu zapewne nazwalibyśmy je rysowankami lub grami mazanymi. Zresztą, nie ważne jaka jest nazwa. Jeśli Wam powiem, że AquaGlobs podobny jest do Flight Control czy Harbour Master to już wszystko wiadomo. Zapraszam do recenzji.
AquaGlobs jak już wspomniałem, uzupełnia katalog gier w których gracz rysuje na ekranie ścieżki dla ruchomych elementów. W produkcji Qwiboo postaramy się zostać mistrzem Globsów, sympatycznych żyjątek zamieszkujących bliżej nieokreślony wodny świat.
Tuż po odpaleniu aplikacji wrzucani jesteśmy do menu głównego. Za projektem nie stoi żadna wyszukana fabuła. Po prostu staramy się zdobyć jak największą liczbę punktów w całkiem fajnej grze zręcznościowej. Prześledźmy dobrodziejstwa ekranu głównego, zanim wciśniemy przycisk Play.
Jak każda porządna gra, również i AquaGlobs posiada samouczek, który objaśnia graczom zasady. Te są banalnie proste i dla kogoś, kto grał już w tego typu gry okaże się zbędny. Załóżmy jednak, że nigdy wcześniej z „drawing games” się nie spotkaliście. Na ekranie pojawiają się Globsy w trzech różnych kolorach: zielony, niebieski oraz pomarańczowy. Wyskakują z dowolnej krawędzi ekranu. Naszym zadaniem jest łączenie je w pary. To znaczy niebieskie Globsy z niebieskimi, pomarańczowe z pomarańczowymi oraz zielone (obojnak? ) z dowolnym kolorem. Proste prawda? Aby jednak co nieco utrudnić i urozmaicić zarazem rozgrywkę z połączonych ze sobą stworków powstaje kolejny. Wygląda to mniej więcej tak, że Globs pierwszego poziomu z innym stworkiem tego samego poziomu tworzy Globsa poziomu drugiego. Nowo stworzony Globs może połączyć się tylko z innym Globsem tego samego poziomu. Cały więc ambaras w tym, aby rysować ścieżki palcem na ekranie pomiędzy stworkami tego samego koloru oraz poziomu.
Zobacz również: Internet rzeczy czy rzeczy internetu?
Trzeba jednak dodać, że Globsy nienawidzą się wzajemnie. Pomarańczowe nie lubią niebieskich, a niebieskie nie lubią pomarańczowych. W momencie gdy oba przedstawiciele zwaśnionych „rodów” się zderza to tracimy jedno z trzech żyć. Utrata wszystkich żyć kończy nasza grę. Oto i cała filozofia grania. Proste zasady, które wciągają na długie godziny.
Co popycha nas do grania? Oczywiście punkty, które zbieramy. Za każdą dobrze dobraną parę otrzymujemy jeden punkt. Czasami otrzymujemy podwójną ich ilość w momencie gdy utworzymy kombinacje Globsa zielonego z przedstawicielem najwyższego poziomu innego koloru. Punkty zapisywane są na globalnej tablicy wyników. Możemy porównać jak wypadamy na tle innych, odwiedzając ranking na stronie www lub odczytując swój status w grze. Pochwale się, że udało mi się awansować do pierwszej setki. Może ktoś ma ochotę pobić mój rekord?
Dodatkowo, zaimplementowano w grę swego rodzaju osiągnięcia które można odblokować podczas gry. Jest ich dwanaście. Podzielono je na trzy kategorię: ilości rozegranych gier, zdobytych punktów oraz czasu spędzonego z AquaGlobs. Naturalnie, pierwsze odblokowuje się bardzo łatwo. Natomiast pięć godzin z grą czy też dziesięć tysięcy połączonych ze sobą par to już zadania na dłuższe granie. Bardzo fajnie, że nie zapomniano o czynniku mobilizującym graczy do dalszej gry.
Tak, to byłby wszystkie opcje. Można jeszcze z poziomu gry wysłać e-maila do swojego przyjaciela, ale jest to chyba opcja dodana na wyrost. Nie mniej jednak, zawsze dodatkowe opcje są bardzo mile widziane. Szkoda, że nie pokuszono się o implementacje pakietu socjalnego w postaci integracji z Twitterem lub Facebookiem.
Oprawa audiowizualna jest tak samo prosta jak mechanika gry. Żadnych specjalnych wodotrysków nie widać. Całość ma specyficzny wodny design. Kolory utrzymane są w odpowiednim tonie. Brakuje troszkę odważniejszych animacji, aniżeli znikanie i rozpływanie się w powietrzu. Trzeba jednak uczciwe przyznać, że nie przeszkadza to w pozytywnym odbiorze gry. Co do muzyki to odnotujmy, że jest. Coś tam sobie w tle leci, nie przeszkadzając zbytnio w graniu. Pozostałe dźwięki są poprawne.
Podczas gry, zetknąłem się z błędem, który świadczy o lukach w kodzie. Otóż udało mi się w jakiś sposób (pewnie od naciskania ekranu) być nieśmiertelnym. Mogłem zbierać punkty i tracić życie za życiem. Niestety, błąd nie pozwolił mi też gry zakończyć. Po zrestartowaniu aplikacji po mojej godzinnej grze nie było śladu. Szkoda, bo pewnie wylądowałbym na pierwszym miejscu z niewiarygodnym wynikiem punktowym
Twórcy zapowiedzieli już jednak kolejną aktualizację AquaGlobs w którym oprócz poprawek takich błędów jak powyższy, planują wprowadzić dodatkowe plansze i nowe Globsy. Coś czuje, że społeczność wokół gry będzie się bardzo ładnie rozwijać.
Podsumowując, można powiedzieć że AquaGlobs jest projektem przyszłościowym. Podstawowa wersja dostępna w App Store kosztuje na razie jednego dolara i jest to cena idealna jak na to co sobą oferuję. Jeśli pojawi się update z zapowiadanymi usprawnieniami to cena z pewnością wzrośnie. Wzrosnąć powinna również i ostateczna ocena jaką grze wystawiam teraz. Warto zastanowić się nad zakupem. Producenci jawią się jako solidna grupa, która zamierza projekt rozwijać. A skoro tak, to kto zakupi aplikacje teraz, w przyszłości może na tym dwa razy zyskać.

Polecane przez autora:
- Wywiad z ekipą Snail Games, twórcami gry Taichi Panda
- Weekendowy Zestaw Gier i Aplikacji: Bridge Builder Simulator, A Call From Santa oraz Football Manager Touch 2016
- Weekendowy Zestaw Gier i Aplikacji: Real Boxing 2 CREED, Prey Anti Theft oraz Lost Echo
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze